Niektórzy twierdzą, że góry najpiękniejsze są zimą. Ale ci, którzy wędrowali po Małopolsce jesienią, wiedzą, że to właśnie teraz jest magicznie. Mgły snujące się po dolinach, lasy mienią odcieniami złota i czerwieni. I ta cisza, której nie znajdziemy nigdzie indziej. Jesień w górach ma rytm spokojnego oddechu. Właśnie dlatego warto tam pojechać, choćby na weekend.
Tatry o tej porze roku stają się spokojniejsze. Mniej turystów, krótsze dni, ale więcej przestrzeni i światła. Wędrówka do Doliny Chochołowskiej, gdzie modrzewie „płoną złotem”, to obowiązkowy punkt jesiennego kalendarza. Szlak jest łagodny, a po drodze można zajrzeć do schroniska.
W Dolinie Kościeliskiej jesienne mgły potrafią zmienić zwykły spacer w prawdziwą podróż w czasie. Kiedy słońce przebija się przez mleczną zasłonę, skały i jaskinie nabierają niemal mistycznego uroku. Bardziej doświadczonym wejście na Giewont albo Kasprowy Wierch daje szansę na zobaczenie tatrzańskich grani w jesiennym świetle, gdy cienie stają się dłuższe, a kolory bardziej nasycone.
Jeśli Tatry są zbyt zatłoczone, wystarczy ruszyć kilkadziesiąt kilometrów dalej - w Gorce. Tu czas płynie wolniej. Z Rabki-Zdroju czy Nowego Targu można wejść na Turbacz, a potem zejść do schroniska. Drewniane wnętrze, zapach sosnowych belek i kubek gorącej herbaty - wszystko to ma w sobie coś kojącego. Z wieży widokowej na szczycie rozciąga się przepiękna panorama - morze drzew w kolorach bursztynu i czerwieni, a w tle ośnieżone Tatry.
Warto też zahaczyć o Lubań. Drewniana wieża widokowa na szczycie pozwala zobaczyć jezioro Czorsztyńskie, Gorce i Pieniny w jednym kadrze. Jesienią, gdy mgły unoszą się nad taflą wody, widok jest bajkowy.
Nie ma drugiego takiego miejsca jak Pieniny w październiku. Spływ Dunajcem - na tratwach z flisakami – to właśnie teraz jest najbardziej malowniczy, a Trzy Korony i Sokolica w jesiennym świetle wyglądają jak z obrazu.
Po zejściu ze szlaku warto zajrzeć do schroniska Orlica w Szczawnicy albo w pobliskich kawiarniach spróbować domowych ciast z owocami.
Ci, którzy szukają spokoju i ciszy, znajdą je w Beskidzie Sądeckim. W okolicach Rytra, Piwnicznej i Krynicy-Zdroju jest wiele szlaków o umiarkowanej trudności, idealnych na weekendową wędrówkę. Warto wspiąć się na Radziejową - z wieży widokowej można zobaczyć Tatry, Gorce i Beskid Niski.
Beskid Wyspowy zachwyca nazwą i wyglądem. Gdy jesienne mgły spowiją doliny, szczyty, np. Mogielica czy Ćwilin wyglądają jak samotne wyspy na morzu chmur. To doskonały kierunek na jednodniową wyprawę z Krakowa. Po drodze warto zatrzymać się w Limanowej lub Mszanie Dolnej na ciepły posiłek - tutejsze karczmy słyną z prostych, regionalnych dań.
W górach jesienią nie chodzi o bicie rekordów. Chodzi o oddech. O to, by zatrzymać się na chwilę, usiąść na ławce przed schroniskiem, owinąć dłonie wokół kubka gorącej herbaty i patrzeć, jak świat cichnie. Małopolska daje ku temu mnóstwo okazji - i co ważne, wszystkie te miejsca są w zasięgu kilku godzin jazdy z Krakowa.
Dobrze zaplanowany weekend wystarczy, by poczuć, że życie ma znów właściwe tempo. Góry nie wymagają od nas wiele – wystarczy odrobina chęci, ciepła kurtka i termos. W zamian dają coś, czego w miastach coraz trudniej szukać: spokój, przestrzeń i ulotną, ale prawdziwą „magię mgieł”.