Czym jest dla Pana podróżowanie?
Adam Romek: - Podróżowanie jest moją pasją i czymś, co sprawia, że mogę się rozwijać. Mogę poznać nowe kultury, odkryć nowe kraje. I sprawia mi to przyjemność.
Jest też teraz odskocznią. Nie myślał Pan o tym, by mogło się stać pracą?
- Obecnie pracuję w marketingu, prowadzę własną firmę. Podróżowanie stało się moim hobby. Myślałem, czy nie stanie się to moją główną pracą, ale na razie jest to bardziej hobby. Zobaczymy co będzie w przyszłości. Może rozwinę bardziej swoje marki i wtedy podróżowanie będzie kolejnym źródłem dochodu.
Marketing jest absorbujący. Jak pogodzić go z podróżowaniem?
- Działałem wcześniej w wielu różnych branżach i tak, w marketingu jest bardzo dużo pracy, szczególnie we własnej firmie. Na szczęście mam możliwość pracy zdalnej i staram się to łączyć. Jednak często jest tak, że pracuję dużo wcześniej i tworzę sobie miejsce na to, żeby na tydzień lub dwa gdzieś pojechać. Wtedy albo nie pracuję w ogóle, albo pracuję zdalnie i łączę to ze zwiedzaniem.
Jaki kontynent zwiedza Pan najczęściej?
- Zwiedziłem już sześćdziesiąt państw. Byłem w Afryce, Ameryce Północnej i Południowej. Kilka razy podróżowałem po Azji, ale najwięcej podróży odbyłem po Europie. To były takie city break czy wyjazdy na tydzień lub na kilka dni. Oczywiście to dlatego, że to najbliższy kierunek i najłatwiej wyrwać się tu na krótki wypad.


Pana profil na Instagramie nosi nazwę „Nietypowe podróże”. Dlaczego nietypowe?
- Zawsze chciałem (nie dotyczy to tylko podróżowania, a całego życia) robić wszystko inaczej niż inni. Nie uważam się za wielkiego podróżnika, który spędza za granicą pół roku lub dłużej. Preferuję podróże po Polsce, bardziej lokalne, żeby inspirować ludzi. Pokazać, jak wiele pięknych miejsc mają wokół siebie. Wystarczy się odważyć i mieć chęć do odkrywania Polski. Nasz kraj jest piękny i jest w nim mnóstwo miejsc, o których ludzie nie mają w ogóle pojęcia. Gdzie większość jedzie na długi weekend? Oczywiście do Zakopanego, na Krupówki albo do Sopotu przez Warszawę, a są dziesiątki, setki, tysiące pięknych miejsc w Polsce, gdzie w ogóle nie ma turystów i można spokojnie spędzić parę dni. Moje podróże nazywam nietypowymi, bo zawsze starałem się wybierać ich kierunek przeciwnie niż większość ludzi. Czasami jadę w nowe miejsce - województwo świętokrzyskie, lubelskie, warmińsko-mazurskie i potrafię dosłownie w każdym powiecie znaleźć jakieś fajne, ciekawe miejsca. Większość ludzi tego nie robi, nie próbuje odkrywać tych pięknych miejsc. Podobnie jest za granicą. Nawet jeśli jestem w miejscach popularnych wśród turystów, to staram się zwiedzać okolicę albo pojechać w inną stronę, żeby zobaczyć więcej tego kraju. Moje podróże są też nietypowe, bo przydarzają mi się w ich trakcie różne przygody. Odwiedzam też nietypowe państwa. Byłem w Kirgistanie, Tadżykistanie czy - ostatnio - w Nikaragui. To są ciekawe kierunki, które lubię odkrywać, bo mało kto to robi.
Jakie są te nietypowe przygody?
- Takich sytuacji było bardzo dużo, więc może opowiem, co zrobiłem na jednej z ostatnich podróży. To był zjazd na desce, która wyglądała jak takie małe drzwiczki od stodoły, z aktywnego wulkanu na sam dół, czyli kilkaset metrów w dół 40 km/h po pyle wulkanicznym. Na górze było bardzo gorąco, widać było unoszącą się parę. To było bardzo nietypowe, ale cieszę się, że to zrobiłem.
Widać, że woli pan raczej aktywny wypoczynek niż całodzienne leżenie na plaży.
- Tak, zazwyczaj ciężko mi usiedzieć na miejscu. Oczywiście zdarzały mi się wyjazdy, na których spędzałem tydzień w hotelu i na plaży, bo plaże uwielbiam. Uwielbiam też odpoczynek, jednak zawsze staram się coś zwiedzić, czasem to najbliższe miasto, czasem jadę gdzieś dalej, żeby odkryć nowe miejsce.
Takie zwiedzanie zapewne wiąże się z wcześniejszym planowaniem, chyba, że po prostu jedzie pan do nowego miasta i idzie w innym kierunku niż turyści…
- Bywa i tak, i tak. Nauczyłem się bardzo dobrze organizować różne rzeczy, czy to projekty, czy podróże, nie mam z tym żadnego problemu. Jednocześnie przy podróżach kieruję się bardzo dużą spontanicznością i łączę to ze sobą. Potrafię w ciągu kilku godzin zdecydować się na kolejną podróż, ogarnąć bilety itd. Kiedy przychodzi okazja, np. dzwoni znajomy i mówi: „Słuchaj, mamy miejsce, jedziemy tu i tu, jedziesz z nami?”, to po prostu jadę i wiem, że sobie poradzę w każdej sytuacji. Czasem mam podróże, które wymagają dużego planowania, wtedy planuję najważniejsze punkty - loty, transport czy noclegi, a szczegóły związane ze zwiedzanie ustalam na miejscu, na bieżąco, ponieważ wystarczy, że otworzę mapę w autobusie, czy samolocie i w dwadzieścia minut zrobię plan na cały dzień.
Polecam wszystkim tak robić. Jesteś w jakimś miejscu, widzisz fajną uliczkę, to po prostu w nią wejdź. Jak widzisz fajne miejsce, to je odkrywaj. Tak można znaleźć naprawdę najlepsze miejsca, bez żadnych oczekiwań czy super planowania.


Woli pan podróżować w grupie czy samotnie?
- Wolę z kimś i tak też wyglądało 90 procent moich podróży. Sam byłem gdzieś kilkukrotnie na mniejszych wyprawach albo gdy ktoś dolatywał w jakieś miejsce lub rozdzielaliśmy się w trakcie. Z reguły jestem z przynajmniej jedną osobą, bo we dwójkę zawsze jest raźniej podróżować, łatwiej też znaleźć nocleg czy transport, to są wtedy inne koszty. Zdarzało mi się też podróżować z większymi grupami, 10-15-osobowymi. Jestem otwarty na różne opcje.
Wydaje pan e-booka „Nietypowe podróże, czyli jak tanio i sprytnie zwiedzać Europę i świat”. Czy można nauczyć się dobrego i budżetowego planowania podróży?
- Tak i bardzo dużo osób się tego uczy, nawet samoistnie. Powstały setki stron z tanimi lotami itd. Tak naprawdę potrzebna jest tylko chęć, żeby sobie coś samemu zorganizować. Oczywiście nie każdy ma tę chęć i to też jest ok. Niektórzy po prostu wolą typowe all inclusive, czyli płacimy 2 lub 3 tysiące i lecimy do Turcji czy Egiptu, wszystko mamy załatwione i opłacone. Przywożą nas do hotelu, leżymy cały tydzień, pijemy drinki z palemkami. To jest coś, czego część ludzi potrzebuje. Zauważyłem jednak, że dużo młodych osób jeździ na tego typu wakacje, ponieważ nie zna innej opcji albo ma obawy dotyczące podróżowania. Właśnie stąd wziął się mój profil podróżniczy. Chciałem pokazać innym, że można przeżyć podróż życia nawet w najbliższej okolicy, bo to jest najlepsza opcja, żeby zacząć podróże. Często jedna podróż otwiera ludziom cały świat. E-book, który tworzę, jest zbiorem mojej wiedzy i doświadczeń w pigułce, dzięki czemu każdy będzie miał instrukcję jak podróżować na własną rękę.
Czyli wystarczą chęci i trochę odwagi?
- Dokładnie. Wiedzy jest mnóstwo, dla chcącego nic trudnego. Nawet jeśli ktoś boi się podróżować samemu, to można poszukać osób, które podróżują już dłużej. Jest sporo grup, gdzie zgłaszają się ludzie, którzy mają np. wolne miejsce i szukają kogoś, kto do nich dołączy. Jednak tu znowu potrzeba troszkę odwagi i chęci, no i oczywiście sprawdzenia, poznania tych osób wcześniej. To dobre sposoby, żeby gdzieś pojechać, bo nie będziemy tam zdani tylko na siebie.
Jakie jest pana największe podróżnicze marzenie?
- Nowa Zelandia, dlatego, że to dalej jest nieodkryte państwo, gdzie jest mnóstwo roślin i zwierząt, które nigdzie indziej nie występują. Są tam też piękne krajobrazy znane z filmów – „Władcy pierścieni”, „Hobbita” czy „Parku Jurajskiego”. Chciałbym to zobaczyć na żywo.
A najbliższe plany podróżnicze?
- Teraz nie mam żadnych. Czasem tak mam, że nic nie planuję, ale czasem pojawia się jakaś możliwość podróży. Wtedy jestem w stanie szybko zdecydować się na wyjazd.
Adam Romek - przedsiębiorca i miłośnik nietypowych podróży. Od odkrywania nieznanych miejsc w Polsce powiatowej po wyprawy na Borneo i do Patagonii. W social mediach pokazuje z humorem pomysły na ciekawe miejsca i inspiruje do podróżowania.
