Święta Bożego Narodzenia tuż tuż. Związane z nimi obyczaje wydają się nam z grubsza takie same: pięknie przystrojona choinka, łamanie się opłatkiem, 12 potraw na wigilijnym stole, nakrycie dla niespodziewanego gościa, prezenty, kolędowanie, no i wyczekiwanie, czy zwierzęta przemówią do nas ludzkim głosem. Gdyby jednak porozmawiamy z kimś z innego regionu kraju, okazuje się, że świętujemy jednak nie do końca tak samo.
Na Kaszubach na przykład w Wigilię od rana trwa wielkie sprzątanie - zarówno w domu, jak i na zewnątrz. Wiem, że wszyscy na święta sprzątamy, ale w tym przypadku dochodzi wiara, że porządek ma zapewnić spokój w nadchodzącym roku. Co ląduje na wigilijnym stole? Między innymi: zupa rybna, smażone grzyby i ryż z jagodami… Po kolacji gospodarz idzie do sadu, by uderzyć w drzewka siekierą, co ma zagwarantować obfite plony. Zwierzęta kropi się święconą wodą.
Świątecznym obyczajem z Warmii i Mazur jest wyciąganie słomek spod obrusa. Kto wyciągnie prostą – będzie przez najbliższy rok bezpieczne życie. Zakrzywiona słomka oznacza życie skomplikowane, pełne zakrętów i pułapek. Gdzieniegdzie jeszcze posypuje się podłogi i ławy piaskiem, aby odkryć ślady zmarłych, którzy przybywają w noc wigilijną na ziemię.
Na Mazowszu Wigilia uważana jest za czas magiczny, a wszyscy wróżą tego dnia z czego tylko się da - z chmur, siana, wizyty sąsiadów… A na stole m.in.: czerwony barszcz z uszkami, karp w śmietanie, smażone grzyby oraz postny bigos.
Wiele pań zapewne ucieszyłoby się z kultywowanego dawniej na Kujawach, a dziś zanikającego obyczaju wigilijnego. Zgodnie z nim gospodyni w Wigilię nie mogła wstawać od stołu, bo to gospodarz podawał wszystkie potrawy i obsługiwał domowników. A stół ugina się tam do dziś pod potrawami z grochu, kapusty, jabłek, maku. Jest też smażona ryba, kluski z makiem i ciasto drożdżowe.
Na Lubelszczyźnie poranek wigilijny upływa na przygotowaniu wieczerzy i przystrojeniu domu. Dawniej ozdabiano go pająkami ze słomy, bibuły i fasoli łączonych woskiem i zawieszanymi u powały. Dziś ich miejsce zajęły choinki, na których nie może zabraknąć… jabłek (w końcu to one były na biblijnym drzewie, no i są symbolem zdrowia). Liczba potraw powinna być nieparzysta, żeby nie ściągnąć na gospodarstwo nieszczęścia. Są wśród nich: barszcz grzybowy lub czerwony, uszka, zupa grzybowa, kapusta z grzybami, pierogi z kapustą i grzybami, śledzie i inne ryby, kluski z makiem… Z każdej potrawy odkłada się po łyżce do stojącego przy stole naczynia – to dla zwierząt.
Na Podlasiu na wieczerzę wigilijną przyrządza się potrawy ze wszystkich płodów ziemi, żeby przyszłe zbiory nie były uboższe. Na stołach królują m.in.: kutia, barszcz z grzybami, kasza gryczana i kisiel, a każdy z domowników musi spróbować każdej z potraw. Pod obrusem umieszcza się sianko i karteczki z dowcipnymi życzeniami, na podstawie których przepowiada się przyszłość. Do stołu najpierw zasiadają najstarsi, a potem młodsi (mieszkańcy wierzą, że w tej samej kolejności domownicy będą umierać). W niektórych rejonach Podlasia zachował się zwyczaj zostawiania resztek wieczerzy koło pieca oraz posypywaniem ławy piaskiem lub popiołem. Rano, po śladach na piasku, domownicy odgadują, którzy zmarli przodkowie skorzystali z poczęstunku.
Na Śląsku wśród potraw wigilijnych królują: siemieniotka zwana też konopiotkom, czyli zupa z nasion (siemienia) konopi, groch z kapustą, pierogi z grzybami oraz suszone grzyby smażone na oleju. No i dania z ziemniaków. Popularne słodycze to piernikowe serca, bytomskie kamyki czy legnickie bombki.
W Małopolsce w Wigilię domownicy starają się nie kłócić, żeby cały rok żyć w zgodzie i przyjaźni. Jedną z najpiękniejszych tradycji bożonarodzeniowych jest budowa szopek krakowskich. Co roku odbywają się konkursy, a potem szopki można obejrzeć na wystawie w Pałacu Krzysztofory, oddziale Muzeum Krakowa. Od kilku lat w okresie świątecznym rozproszoną wystawę szopek można oglądać w ścisłym centrum miastach – w specjalnych gablotach albo witrynach sklepów. Na stole pojawiają się m.in.: barszcz czerwony z uszkami, kapusta z grzybami, karp oraz kluski z makiem.
Zwyczaje świąteczne na Podhalu związane zawsze były z rytmem przyrody. Dawniej, w wigilię Bożego Narodzenia przynoszono do domu mojkę czyli choinkę, którą ozdabiano czerwonymi jabłkami, ciastkami, cukierkami i zabawkami wykonanymi przez dzieci, a w kącie izby stawiano snop zboża. Powigilijne kolędowanie trwa często do samego rana (zazwyczaj z przerwą na Pasterkę, czyli mszę świętą odprawianą o północy). Pięknym świątecznym obyczajem, który już niestety zanika, jest odwiedzanie przez kawalerów domów swoich wybranek. Wchodząc do domu rzucali zbożem lub bobem i składali życzenia.
Jak widzicie, świąteczne obyczaje, choć z pozoru podobne, jednak trochę się różnią. Podobnie jak potrawy na wigilijnych stole, bez względu na to czy ich liczna jest parzysta czy nieparzysta.
Miłego świętowania!