Chcielibyście, niczym autorzy książki „Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem” Witold Szabłowski i Izabela Meyza, spędzić dzień w PRL-u? Zapraszam na wycieczkę po Nowej Hucie.
Nie odwiedzimy co prawda Muzeum Nowej Huty, bo w dawnym kinie Światowid na os. Centrum E rozpoczął się właśnie remont i rozbudowa, po których dzielnica nareszcie będzie miała nowoczesną instytucję muzealną. PRL-owskich pamiątek jest jednak na jej terenie tyle, że wystarczy na długi, wspominkowy spacer (a nawet kilka w jednym).
Przed wędrówką trzeba nabrać sił, więc proponuję rozpocząć od śniadania w Barze Mlecznym na os. Centrum C 1. Osobiście zamówilibyśmy jajecznicę, ale to indywidualna decyzja. W tym miejscu poczujecie się naprawdę jak w filmach Barei (tylko bez sztućców na łańcuchu), a przy tym smacznie i tanio zjecie.
Wspomniany bar znajduje się tuż przy placu Centralnym, a to idealne miejsce, żeby zacząć spacer na nowohuckiej, socrealistycznej architekturze. Otoczenie placu (os. Centrum A, B, C i D) jest wpisane do rejestru zabytków, warto tu zwrócić uwagę na monumentalność zabudowy i arkady wokół placu. Warto też podjechać dwa przystanki tramwajem lub autobusem pod dawne budynki centrum administracyjnego Huty im. Lenina, zwane nowohuckim Pałacem Dożów, lub przejść spacerem w kierunku Szpitala im. Żeromskiego.
Jeśli wybieracie się do któregoś z tych miejsc, koniecznie sprawdźcie, kiedy organizowane są oprowadzania po schronach znajdujących się w ich podziemiach.
Pod jednym z budynków centrum administracyjnego znajduje się schron, z którego w przypadku zagrożenia miano zarządzać całym kombinatem. Są tam nie tylko filtro-wentylatornie i pomieszczenia, w których mogli schronić się ludzie (jak w większości schronów), ale także sala, w której przygotowano stół z miejscami dla wszystkich ważnych osób. Są tablice pokazujące cały teren kombinatu i nawet miejsca do spania. Pod budynkiem szpitala znajduje się z kolei jego mniejsza kopia, z salami operacyjnymi, łóżkami, czy sprzętem medycznym.
Podczas zimnej wojny w Nowej Hucie wybudowano około 250 schronów pod wszystkimi budynkami, powstającymi w latach 50. – przede wszystkim mieszkalnymi, ale też przedszkolami, czy szkołami. Oczywiście większość z nich jest dziś po prostu piwnicami, ale warto, spacerując po najstarszej części Huty (np. po osiedlach Centrum A, Hutniczym i Stalowym), uważnie oglądać bloki i ich otoczenie. Na budynkach znajdziecie czerpnie powietrza, a w ich pobliżu wyjścia ewakuacyjne ze schronów. Na dachu bloku na os. Stalowym 4 znajduje się też Wieżowy Punkt Obserwacyjny (link do mapki proponowanego spaceru znajdziecie na końcu tekstu).
Jeśli dotrzecie już na os. Stalowe, koniecznie powinniście odwiedzić także oddział Muzeum Krakowa mieszczący się w Zespole Szkół Mechanicznych nr 3 na os. Szkolnym 37. To część projektu Podziemna Nowa Huta. Obejrzycie tam schron (oryginalny, bo z oknami!) oraz wystawę „Stan zagrożenia”.
Zmęczeni tematyką schronową? Mam dla Was nowe wyzwanie, czyli spacer po Nowej Hucie szlakiem rozrzuconych po osiedlach rzeźb i instalacji (stworzonych rzecz jasna w PRL-u). Jest ich naprawdę dużo i jeśli zdecydujecie się wybrać tę opcję, warto wsiąść na rowery, bo wtedy szybciej i łatwiej będziecie się pomiędzy nimi przemieszczali (pod tekstem znajdziecie link do mapki spaceru obejmującego część rzeźb).
Przed rozpoczęciem tej części wyprawy, warto odwiedzić kolejny z nowohuckich barów mlecznych, na os. Jagiellońskie 7 (było o nim głośno 10 lat temu, gdy w Krakowie zorganizowano akcję "Chcemy pieprzyć w barach mlecznych", w której chodziło o to, żeby bary mleczne nie traciły dotacji w przypadku używania przypraw – wiem, że brzmi to jak z Barei, ale jest prawdziwe). Na obiad polecamy rosół, kurczaka lub placki ziemniaczane, ale z pewnością znajdzie się też coś na przykład dla miłośników pierogów różnych smaków.
Potrzebujecie ciut zwolnić i odpocząć po szukaniu rzeźb? Idealnie nadaje się o tego Zalew Nowohucki przy ul. Bulwarowej, miejsce wypoczynku i relaksu miejscowych mieszkańców. W ostatnich latach przeszedł wiele zmian (m.in. powstała plaża i tężnia solankowa). Założenia PRL-owskich twórców tego miejsca są twórczo kontynuowane.
Najlepszą opcją na wieczór jest spacer szlakiem nowohuckich neonów. Kiedyś było ich więcej, ale od kilku lat są remontowane i rozświetlają nocą dzielnicę. Na placu Centralnym mamy neon „Markiza”, na os. Teatralnym „Kino Świt”, „Jubilatkę” i „Teatr Ludowy”, na os. Górali kilka neonów na Ośrodku Kultury Norwida, a to nie wszystkie (pod tekstem znajdziecie mapkę z proponowaną trasą wędrowania po Hucie neonowym szlakiem).
Na deser proponuję wizytę w Teatrze Łaźnia Nowa na os. Szkolnym, mieszczącym się w dawnym budynku warsztatów mechanicznych. Sprawdźcie z wyprzedzeniem program, znajdziecie w nim m.in. opowiadające o PRL-u spektakle: „Urban. Idę po was”, „Nazywam się Anna Walentynowicz”, czy „Wałęsa w Kolonos”.
A po spektaklu warto odwiedzić urządzony w PRL-owskim klimacie klub Kombinator, mieszczący się w tym samym budynku.
Miłego wędrowania po Nowej Hucie!
Mapkę spaceru śladem schronów znajdziecie pod tym linkiem:
Mapkę spaceru trasą nowohuckich rzeźb znajdziecie pod tym linkiem:
Mapkę spaceru trasą nowohuckich neonów znajdziecie pod tym linkiem: